sobota, 30 sierpnia 2014

Rozdział 3

W poprzednim rozdziale:
Byliśmy w drodze, staliśmy na światłach. Spojrzałam przez okno, było tam pełno sklepów które rzadko zwiedzałam. Jednak coś innego przykuło moją uwagę, a raczej ktoś. Konkretnie był to jakiś mężczyzna...wydawał mi się znajomy. Zauważyłam że jedną rękę trzyma mocno przy brzuchu, dodatkowo zauważyłam coś czerwonego...chyba krew. Był z lekka zgarbiony i opierał się o murek w niewielkiej wnęce między dwoma budynkami. Gdy nieznajomy w pewnym momencie podniósł głowę po prostu moje ciało zdrętwiało. Boże. To Marcel.

-----


EMILY'S POV

Byłam gotowa wyskoczyć z samochodu. Musiałam coś zrobić! Obróciłam się szybko w stronę mojego chłopaka i lekko potrząsnęłam jego lewe ramię* w celu zwrócenia jego uwagi na mnie co oczywiście mi się udało. Uniósł brew nie wiedząc o co mi chodzi.
- Liam spójrz! Tam jest Marcel! - powiedziałam szybko i z przerażeniem w głosie, wskazałam palcem na miejsce gdzie przed chwilą był mój brat.
Payne przeniósł wzrok na wskazane miejsce i zmarszczył brwi.
- Tam nikogo niem ma Emily - powiedział spokojnie i znów spojrzał na mnie - coś ci się przewidziało
- Jak to!? - gdy odwróciłam głowę do szyby i przebiegłam wzrokiem po całym otoczeniu za nią zmarszczyłam czoło. Patrzyłam dokładnie w to miejsce gdzie był Marcel. No właśnie. Był. Bo teraz już go tam nie ma. Ale do cholery jakim cudem?! Czy ja mam jakieś zwidy!? Z paniką doszukiwałam się znanej mi
postaci, ale nigdzie jej nie było. Jednak coś bardzo pomocnego a za razem przerażającego przykuło moją uwagę. Krew na chodniku. Nie miałam zwidów! To musi być krew Marcel'a! Już chciałam pokazać czerwone plamy na betonie brunetowi siedzącego obok mnie, gdy nagle samochód ruszył.
Nie!
- Liam stój! - powiedziałam błyskawicznie
- Kochanie uspokój się. Tam nikogo nie ma. - powiedział, a ja miałam ochotę wyskoczyć z tego jadącego dość szybko samochodu. Dlaczego te czerwone światło nie mogło poświecić dłużej!?
- Na chodniku była krew!
Przewrócił oczami.
- Opanuj się, skoro naprawdę uważasz że tam była to pokażesz mi ją jak już będziemy wracać do domu. Teraz jedziemy na siłownię. - powiedział stanowczo.
Westchnęłam.
Gdy Liam postawi na swoim to się nie ugnie.
Ale przynajmniej zgodził się żebym pokazała to co chciałam jak będziemy wracać. Mam tylko nadzieję że to nie był Marcel, albo że nic mu nie jest. Widziałaś go krwawiącego więc jak może mu nic nie być?! Krzyczy na mnie moja podświadomość która na moje nieszczęście znów ma rację.

LIAM'S POV

Ćwicząc na siłowni razem z moją dziewczyną zastanawiałem się nad tym co ona rzekomo widziała. Jeśli to prawda i Marcel był tutaj, w Nowym Jorku to po co tutaj jest? Gdyby chciał odwiedzić Emily to by chyba nas poinformował...A do tego jeszcze ta krew co niby była na chodniku. Jeśli jej się to tylko przewidziało i nie potwierdzą to moje oczy to pójdę z nią do psychologa. Obiecuję.
W pewnym momencie zadzwonił mój telefon. Odebrałem go od razu. Emily rzuciła mi tylko szybkie spojrzenie żeby sprawdzić jak się mam. Zauważyłem w jej oczach że była nie obecna. Musiała nad czymś głęboko rozmyślać i już nawet wiem nad czym.
- Ej Liam jesteś tam?! - odezwał się głos z głośnika w moim telefonie co od razu wybudziło mnie z transu. -Halo!??
- Jestem jestem - odpowiedziałem. Dzwonił do mnie Zayn, mój były szef. - Co chcesz? - spytałem zwyczajnie.
- Jest problem
Zmarszczyłem czoło.
- Jaki dokładnie? - byłem bardzo zainteresowany o co znów chodzi.
- Jeden z gangów chce zemścić się nie wiadomo za co na tobie i twoich bliskich. To tyczy się też Marcel'a i Emily. - powiedział a mnie zamurowało. Kurwa. Nikomu nie pozwolę skrzywdzić moich bliskich a zwłaszcza Emily! Za dużo w życiu przeszła. Większość z tych nie miłych wspomnień jest związana ze mną. Nabrałem powietrza do płuc i wypuściłem je ze świstem. Wyszedłem na chwilę z sali ze sprzętami do ćwiczeń zostawiając tam Emily. Nie mogła usłyszeć mojej rozmowy z Zayn'em.
- Wiesz gdzie teraz są? - spytałem lekko poddenerwowany.
Odpowiedziała mi głucha cisza.
- Gdzie oni kurwa są!? - krzyknąłem - Mów!
- U was w Nowym Jorku, już was szukają
O Kurwa. Czy nasze życie kiedykolwiek zazna spokoju!? Wyprowadziliśmy się właśnie dla tego, a tu okazuje się że będą kolejne problemy!
- Ja pierdole, mamy zamiar z tym coś zrobić?
- Planujemy do was przyjechać i po prostu pozabijać wszystkich kutasów należących do tego gangu. - mogłem wyczuć w tym, momencie cwaniacki uśmiech na twarzy Malik'a.
- Dobra, napisz mi kiedy będziecie u nas. Coś myślę że gdy na nich napadniemy to jaja zwiną się im pod dupę tak jak psi ogon ze strachu.
Usłyszałem w tym momencie śmiech mulata. Trochę mi go brakuje.
- Też tak myślę, dobra kończę, trzymaj się stary i napiszę na pewno do ciebie jak będziemy na miejscu - powiedział i rozłączył się nie czekając na moją odpowiedź. Nie przeszkadzało mi to, kilka lat z nim jednak potrafią czegoś nauczyć.
Schowałem telefon do kieszeni i wróciłem na sale. Moja dziewczyna biegała teraz na bieżni. Jej kitka latała na boki podczas biegu. Uśmiechnąłem się i poszedłem podnosić sztangę.
Ona nie może dowiedzieć się o czym rozmawiałem z Zayn'em.

***

Wracaliśmy do domu tą samą drogą. W końcu Emily chciała pokazać mi tą krew. Cały czas patrzyła za okno. Była strasznie niecierpliwa.
- To tutaj! - krzyknęła a ja się skrzywiłem. Znalazłem miejsce do zaparkowania. Parker wystrzeliła jak z procy i nim się obejrzałem ciągnęła mnie na drugą stronę trzymając mocno moją dłoń w swojej malutkiej.
Nagle stanęła w miejscu.
- Widzisz! Mówiłam że widziałam krew! - powiedziała wskazując na plamy krwi które rzeczywiście znajdowały się na chodniku.
- Okej miałaś rację....ale nie ma tu Marcel'a - mruknąłem
- Więc pójdźmy za resztą plam! - zasugerowała.
Popatrzyłem gdzie prowadzi czerwona ciecz. Znikała dokładnie w ciemnym zaułku. Poszliśmy w tamtym kierunku. W ciemnym miejscu były dwa śmietniki. Jednak nie to przykuło moją uwagę. Zza śmietnikami wystawały dwa buty. Razem z Emily zmarszczyliśmy czoła. Poszliśmy do tych obuwi. To nie były tylko buty. One były założone na nogi martwego, krwawiącego mężczyzny. Tym mężczyzną był Marcel.

* oni mają auto takie jak są w Anglii, czyli kierownica jest po prawej, a miejsce pasażera po lewej ;)

-----------------------------------

BUM BUM BUM
MARCEL NIE ŻYJE ._.

Podoba się rozdział? :)

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Rozdział 2

W poprzednim rozdziale:
 Gdy czekałam jeszcze tak chwilę, w końcu nie wytrzymałam. Odrzuciłam kołdrę na bok i zerwałam się z łóżka. Szybkim krokiem skierowałam się do łazienki. Chwyciłam chłodną, metalową klamkę i otworzyłam powoli drzwi. Gdy uchwyciłam wzrokiem mojego chłopaka, moje usta momentalnie się otworzyły.

-----

EMILY'S POV

To co zobaczyłam było piękne. Nie spodziewałam się że tak po prostu to zrobi. Liam pochylał się nad wanną. Od wody wylatywała para, co oznaczało że ciecz jest gorąca. Na gładkiej, płynnej powierzchni pływały białe i czerwone płatki róż, zajmowały prawie całą powierzchnię wody. Uśmiechnęłam się lekko zamykając usta od szoku. To bardzo romantyczne. Brunet nadal mnie nie zauważał, ustawiał świeczki zapachowe i zapalał każdą. Gdy wszystko było gotowe wziął głęboki wdech, pewnie denerwował się czy mi się spodoba...no bo w końcu to dla mnie prawda? Przecież nie robi dla siebie kąpieli przy świecach i różyczkach. W końcu jaki normalny facet tak by robił? No żaden no....
Payne odwrócił się w moją stronę, pewnie w zamiarze miał zgasić światło, ale zatrzymał się w półkroku gdy
tylko mnie zauważył. Przygryzł wargę a w jego oczach mogłam zauważyć niepokój. No ale dlaczego on się tak denerwuje?
Wreszcie ruszył do mnie. Gdy stał przede mną, odezwał się drapiąc się ręką w tył głowy w jak się domyślam lekkim zakłopotaniu.
- Um....ja....- jąkał się a ja zachichotałam. Zarzuciłam ręce za jego szyję i mocno pocałowałam w usta. Liam oddał pocałunek bez wahania i objął mnie swoimi silnymi ramionami w pasie. Całowaliśmy się przez chwilę aż w końcu odsunęliśmy się od siebie gdy zabrakło nam tchu. Patrzyłam prosto w jego czekoladowe oczy, a palcami bawiłam się jego niewielkimi włoskami na karku. Wymieniliśmy się uśmiechami.
- To wszystko zrobiłeś dla mnie? - spytałam szeptem.
- Tak - skinął głową rumieniąc się lekko co było słodkie bo rzadko widziałam te czerwone placki zawstydzenia na jego policzkach.
- Dlaczego to zrobiłeś? - spytałam z czystej ciekawości
- Uhm...cóż...ja...chciałem żebyś się odprężyła...Żebyś nie myślała i nie zamartwiała się przeszłością. - wytłumaczył, a ja wtuliłam się w jego klatkę piersiową. On jest strasznie gorący. W obydwu kontekstach.
- Dziękuję ci bardzo, nie musiałeś tego robić jednak wiem ze to mi się rzeczywiście przyda. Jesteś wspaniały - powiedziałam w jego brzuch. W końcu odsunęłam się, Liam uważnie mnie obserwował.
- Um...ja wyjdę żebyś mogła pobyć trochę sama ze sobą - powiedział szybko i na piecie odwrócił się do drzwi by wyjść. Pomyślałam chwilę i w ostatniej chwili gdy juz otwierał drzwi chwyciłam jego biceps.
- Nie, zostań....wykąp się ze mną, proszę - poprosiłam robiąc maślane oczka. Chłopak popatrzył na mnie i westchnął po czym skinął głową i z powrotem zamknął drzwi. Wkrótce oboje byliśmy nadzy, weszliśmy do wanny która gdyby była mniejsza nie pomieściła by nas a zwłaszcza długich nóg Liam'a. Siedziałam między jego dolnymi kończynami i opierałam się plecami o jego rozgrzany tors. Kocham takie kąpiele z nim w gorącej wodzie, w ciemnościach i przy świecach...

***

Następnego dnia po wstaniu z łóżka pierwszym co zrobiłam to zdj Liam'a śpiącego słodko wtulonego w kołdrę i poduszki. Wstawiłam je na instagrama, którego założyłam niedawno. Po tym z uśmiechem poszłam do kuchni by zrobić nam śniadanie. Przyrządziłam naleśniki z jabłkiem, powierzchnię posypałam cukrem, nałożyłam na talerzyki i już miałam brać je do sypialni, gdy na moim karku poczułam gorący, dobrze mi znany oddech oraz duże dłonie na moich biodrach. Liam złożył krótki pocałunek na moim policzku i oparł się o blat splatając ramiona na wysokości klatki. Spojrzałam na niego.
-Dzień dobry - odezwałam się jako pierwsza uśmiechając się.
- Dobry...tylko dlaczego obudziłem się bez ciebie w łóżku? - spytał z miną szczeniaka.
- Robiłam dla nas śniadanie - wytłumaczyłam a on szeroko się uśmiechnął.
- Co przygotowałaś? - potarł zabawnie ręce.
- Naleśniki z jabłkiem
- Aw dawaj! - powiedział szybko, podałam mu talerz z jego porcją chichocząc pod nosem, dałam mu też widelec i nóż. Chłopak od razu przysiadł do stołu i zaczął jeść. Wyglądało to komicznie. Uwielbia naleśniki. Zawsze pochwala te co ja robię. Zdecydowałam się w końcu przysiąść obok niego ze swoimi naleśnikami, spojrzałam jeszcze raz na jedzącego bruneta, pokręciłam głową w rozbawieniu i zaczęłam jeść swoje.
Dziś mamy dzień wolny. Nie mam pojęcia co będziemy robić, ale ja chętnie wybrałabym, się na siłownię i myślę że tak zrobię.

Szybko uwinęliśmy się ze zjedzeniem śniadania i ogarnięcia się. Gdy zaproponowałam Liam'owi mój dzisiejszy plan, on bez wahania się zgodził. Cóż....on kocha siłownię. Byliśmy w drodze, staliśmy na światłach. Spojrzałam przez okno, było tam pełno sklepów które rzadko zwiedzałam. Jednak coś innego przykuło moją uwagę, a raczej ktoś. Konkretnie był to jakiś mężczyzna...wydawał mi się znajomy. Zauważyłam że jedną rękę trzyma mocno przy brzuchu, dodatkowo zauważyłam coś czerwonego...chyba krew. Był z lekka zgarbiony i opierał się o murek w niewielkiej wnęce między dwoma budynkami. Gdy nieznajomy w pewnym momencie podniósł głowę po prostu moje ciało zdrętwiało. Boże. To Marcel.

---------------------------

Tadam! ;D Wasz upragniony rozdział w końcu jest...z tym co Liam robił w łazience to nikt z was nie odgadnął xDDD Jestm nieprzewidywalna hehe ;p
Mam nadzieję ze rozdział się podoba, nie jest długo no ale ważne że jest.

No i Marcel się pojawił...dla przypomnienia...to brat Emily ;p

Liczę na komentarze od was skarby x ily x

piątek, 1 sierpnia 2014

Rozdział 1

rok później

EMILY'S POV

Spokój. Cały czas istnieje on u nas w mieszkaniu. Liam zmienił się. Nie jest już tak wybuchowy jak kiedyś. Znalazł nawet normalną pracę. Przynajmniej według mnie jest taka, bo na pewno lepsza niż siedzenie w tym gównie jakim jest gang. Jest bokserem. Ten zawód sprawia, że stary brunet nigdy nie zniknie całkowicie. Brakuje mi trochę dawnego życia, pełnego adrenaliny, ale na to co jest teraz, nie narzekam. Nie muszę się już niczego obawiać, że na przykład ktoś mnie uprowadzi i zażąda pieniędzy od mojego chłopaka. Z tego co się dowiedzieliśmy od Zayn'a i reszty jego gangu, policja już nie pragnie złapać Payne'a. Od roku nikt nie został zamordowany, nigdzie nie było kradzieży przez bruneta. Dlatego cały komisariat zdecydował, że poszukiwanie Liam'a będzie sprawą zamkniętą. Niezmiernie mnie ucieszyła ta informacja, zresztą mojego partnera także. Mogę żyć ze świadomością, że mój chłopak nie spędzi swojego życia w więzieniu. Aktualnie mieszkamy w wynajętym przez nas mieszkaniu tutaj, w Nowym Jorku. Jest sporo przestrzeni. W dzień jest tu niesamowicie jasno dzięki sporej ilości okien. Przyzwyczaiłam się już do tego miasta. Jest tu naprawdę spory ruch. Jednak czasami brakuje mi Londynu i moich przyjaciół. Zwłaszcza mojego brata. Nie widziałam się z nim tak długo. Nie wiem czy w ogóle żyje.
Chwilami wspominam też czasy gdy mój ojciec żył. Cały czas odczuwam pustkę przez stratę najważniejszej osoby w moim życiu. Widząc z góry moje poczynania na pewno można powiedzieć, że nie jest ze mnie dumny. Chodzę z chłopakiem, który pozbawił go życia. Wciąż mam przed oczami widok upadającego ciała
na podłogę w salonie. Na to wspomnienie na moją skórę wdarły się dreszcze. Dość nieprzyjemne. Poczułam jak po moich policzkach powoli zsuwają się słone łzy. Nie wiedziałam nawet, że zaczęłam płakać. Siedziałam teraz po prostu na parapecie pod oknem i wpatrywałam się w okno. Nogi miałam podciągnięte do klatki piersiowej, a głowę opierałam o swoje kolana.
Za oknem było już ciemno. Liam pracuje do późna. Zaraz powinien wrócić.
W końcu usłyszałam jak otwierają się drzwi wejściowe.
Szybko otarłam oczy i policzki by nie było śladu po moich łzach.
- Wróciłem! - dobiegł mnie głos Liam'a
Szybko zeskoczyłam z parapetu, gdy zakładałam swoje puchate kapcie, poczułam czyjeś dłonie na moich biodrach. Chwilę później mokre, miękkie usta otarły się o mój kark, a następnie tors chłopaka przyległ do moich pleców. Czułam ten znajomy zapach. Drogie perfumy. Liam. Bez dwóch zdań mogłam poznać go tylko po zapachu. Wszędzie go tak zlokalizuję. Uśmiechnęłam się lekko, gdy brunet obrócił mnie w swoją stronę i złączył nasze usta w krótkim, pełnym uczucia pocałunku.
- Dobry wieczór Emi, tęskniłaś? - spytał uśmiechając się do mnie. Kiedy spojrzał w moje oczy, zauważyłam zmarszczkę na jego czole. - płakałaś?
Westchnęłam ciężko. Pokiwałam tylko głową w odpowiedzi. Nie ma co kłamać...
- Dlaczego? - w głosie chłopaka słychać było troskę
- Wspominam dzień, w którym zabiłeś mojego ojca - wyszeptałam z wielkim trudem.
Poczułam jak jego ciało momentalnie się spina na moje zdanie. Czyżbym postąpiła źle wspominając ten okrótny dzień? W ciszy wyczekiwałam na jakąkolwiek odpowiedź ze strony Liam'a.
- Nie myśl o tym - burknął i odsunął się ode mnie. Stałam w bezruchu. Jak mam o tym nie myśleć skoro mój ojciec był najważniejszą osobą w moim życiu, którą kochałam. Payne po rozebraniu się do samych bokserek zniknął za drzwiami łazienki. Jest zły? Mam nadzieję, że nie.
Z ciężkim westchnieniem rozebrałam się ze swoich rzeczy na co dzień i błyskawicznie nałożyłam na siebie koszulę nocną. Spojrzałam w kierunku pomieszczenia gdzie wcześniej poszedł brunet.
Cisza.
Co on tam robi? Chyba rzeczywiście go wkurzyłam. Oby tylko nie zrobił sobie czymś krzywdy. Nie zniosłabym kolejnego patrzenia jak ktoś kogo kocham leży na szpitalnym łóżku...
Odgoniłam od siebie te myśli i na czworakach weszłam na łóżko by po chwili okryć się świeżo wypraną pościelą. Pachniała jak łąka pełna kwiatów. Przewróciłam się na bok i przymknęłam oczy. Starałam się zasnąć jednak nie mogłam. Cały czas zastanawiałam się co robi Payne. Im dłużej siedział w łazience tym bardziej się denerwowałam. W dodatku nie wiem czy go zdenerwowałam i czy powinnam przepraszać za to co powiedziałam.
Gdy czekałam jeszcze tak chwilę, w końcu nie wytrzymałam. Odrzuciłam kołdrę na bok i zerwałam się z łóżka. Szybkim krokiem skierowałam się do łazienki. Chwyciłam chłodną, metalową klamkę i otworzyłam powoli drzwi. Gdy uchwyciłam wzrokiem mojego chłopaka, moje usta momentalnie się otworzyły.

-----------------------------------
Ta da!
Co myślicie? :)
Wyszło czy nie? Pisałam ten rozdział w zeszycie jak byłam na plaży xD
Jestem ciekawa jakie macie pomysły na to co zrobił Liam... :) ja wiem co ale nie powiem hehe xD

Byłam ok. 2 tygodnie nad morzem i się na szczęście opaliłam, kąpałam się w morzu 3 razy :p
Tęskniłam za wami skarby <3

Do zobaczenia w następnym rozdziale! <3